Innowacje lekarstwem na zawał w medycynie – pod skalpelem kardiochirurga

160612 Agnieszka Gorgon-Komor_zdjecie do IM

„Innowacyjne rozwiązania wymagają obecności kreatywnych i  charyzmatycznych autorytetów, nakładów finansowych ze strony państwa lub z obszaru biznesowo-naukowego na zasadach porozumienia publiczno-prywatnego. Pierwszy warunek wydaje się spełniony, podczas gdy pozostałe w niewielkim zakresie. Bez takiego wsparcia istnieje niebezpieczeństwo wchłonięcia polskich naukowców z zakresu medycyny przez inne kraje”. Z Agnieszką Gorgoń – Komor – lekarzem, absolwentką Wydziału Lekarskiego Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie: specjalistą chorób wewnętrznych, specjalistą kardiologii oraz absolwentką Podyplomowej Szkoły Medycyny Estetycznej w Warszawie – lekarzem medycyny estetycznej, Prezesem Oddziału Beskidzkiego Polskiego Towarzystwa Lekarskiego, Koordynatorem Ośrodka kształcenia Beskidzkiej Izby Lekarskiej, a także Radną Miasta Bielska-Białej, działaczką społeczną – o zmianach zachodzących w świecie medycznym rozmawia Anna Hyrlik.

Wejście Polski do UE spowodowało w ostatnich latach  nie tylko swobodny przepływ ludzi, kapitału oraz napływ nowych technologii, ale także możliwość leczenia się europejczyków  w dowolnym miejscu UE. Jak to wpłynęło na rozwój polskiej medycyny oraz samych lekarzy? 

 1 maja 2004 roku staliśmy się członkami wspólnoty europejskiej także w dziedzinie medycyny.  Wiązały się z tym: lepsza dostępność do wiedzy medycznej, udział w międzynarodowych konferencjach, wymiana doświadczenia na temat nowoczesnej terapii, udział w międzynarodowych projektach naukowych, lepsza znajomość języków obcych, udział w pracach grup roboczych europejskich towarzystw naukowych. To pozytywne zjawiska, towarzyszące fantastycznej rewolucji w dziedzinie informatyzacji. To właśnie od tej pory w Polsce tworzył się przyjazny klimat do wdrażania nowych technologii, także w dziedzinie medycyny. Okres przejściowy nie był zawsze łatwy dla polskich medyków zwłaszcza w uznawaniu dyplomów i kwalifikacji medycznych.

 …czy z chwilą wejścia do UE dyplomy polskich uczelni medycznych nie zostały uznane w krajach członkowskich Wspólnoty?  

Mogliśmy iść ramię w ramię z naszymi kolegami z krajów  UE, ale dopiero po wyrównaniu różnic programowych w kształceniu dyplomowym jak i podyplomowym, co zostało wdrożone w ramach programów przejściowych takich jak EU- PHARE TWINNING PROJECT 2003, w którym osobiści uczestniczyłam. Dyplomy polskich uczelni zostały jednak uznane na podstawie dyrektyw unijnych i porozumień, w ciągu kilku lat od przystąpienia do krajów członkowskich Wspólnoty.

 Możliwość pracy zgodniej ze swoimi kwalifikacjami nie stało się zachętą do emigracji lekarzy specjalistów do bogatszych krajów europy zachodniej?

 Istniało niebezpieczeństwo migracji polskich lekarzy i do krajów Europy Zachodniej. Jednak nie zawsze niosło to ze sobą tylko negatywne aspekty. Przyczyną takiej migracji były i są względy ekonomiczne. Jednak dostęp do nowocześniejszego sprzętu, mniejsza ilość  godzin spędzonych w pracy, spowodowały, że ci którzy wrócili do swojego kraju są bogatsi o nowe umiejętności i wiedzę. To bogactwo z którego korzystają polscy pacjenci. Pamiętajmy że w tym czasie bardzo intensywnie rozwijały się zasady EBM( Evidence- based medicine) czyli medycyny opartej na faktach.

 … to znaczy?

 Na tej podstawie lekarze dysponują wytycznymi w codziennej praktyce lekarskiej. Wnioski i obserwacje z wieloletnich metaanaliz czyli, badań wieloośrodkowych na wielu tysiącach pacjentów wskazują drogę w leczeniu tak, aby osiągać twarde punkty końcowe takie jak: zmniejszenie śmiertelności, zmniejszenie ryzyka zgonu, czy zdarzeń sercowo-naczyniowych. Po wejściu do UE polscy naukowcy mogli wreszcie zaistnieć  na arenie międzynarodowej uczestnicząc w działaniach grup eksperckich w poszczególnych gałęziach medycyny.

 A czy obecnie można mówić o brakach kadrowych w polskich szpitalach?

 Braki kadrowe, przykładowo w naszym regionie, wynikają z małej liczby lekarzy, ze starzenia się wyspecjalizowanej kadry medycznej, zbyt małej ilości kształcących się lekarzy. Tak jak wspomniałam wcześniej młodzi lekarze po stażu szukają znacznie bardziej atrakcyjnych miejsc pracy pod względem finansowym poza granicami naszego kraju. Wciąż jednak, pomimo powszechnej opinii, że lekarze w Polsce  zarabiają dobrze – w porównaniu do kolegów z krajów Europy zachodniej jest to zbyt mało, aby móc myśleć tylko o rozwoju zawodowym. Polski lekarz pracuje około 16 godzin dziennie w wielu miejscach pracy, wykonując oprócz pracy lekarza prace biurowe, które w innych krajach wykonują sekretarki medyczne. W tym czasie europejski lekarz wykonuje zabiegi, pracuje z pacjentem. Problem ten dotyczy głównie placówek publicznych, z których prawie wszystkie borykają się z ogromnymi zadłużeniami. Chciałam podkreślić, że ani Pacjent nie jest klientem, ani leczenie to nie tylko wykonana procedura. Hipotetycznie, gdyby polskim lekarzom ograniczyć czas pracy np. do 10 g/dobę, to należałoby zamknąć większość palcówek w Polsce, także te prywatne, co na pewno wydłużyłoby kolejki i ograniczyło możliwość leczenia.

 Czy są podejmowane działania zmierzające do zapobiegania dalszej migracji lekarzy na szczeblach regionalnych? 

Z tego co mi wiadomo obecnie są tworzone mapy potrzeb zdrowotnych, w którego prace zaangażowane jest starostwo powiatowe we współpracy z wojewodą śląskim. Komisja Zdrowia,  Polityki Społecznej i Sportu Miasta Bielsko-Biała pod moim przewodnictwem zorganizowała posiedzenie w Beskidzkiej Izbie Lekarskiej na ten temat już w 2015 roku. Opracowane dane przez Prezesa BIL Klaudiusza Komora jasno wskazywały narastające zjawisko luki pokoleniowej szczególnie wśród neurologów i pediatrów oraz pozostałych specjalizacjach. Na jednej z Sesji Rady Miasta podniosłam temat stworzenia  przedszkola i żłobka  dla dzieci młodych mam lekarek  i pielęgniarek z możliwością karmienia piersią co umożliwiłoby ich wcześniejszy powrót do pracy. Myślę że czynnik ekonomiczny ma tutaj decydujące znaczenie.

 W ostatnich latach obserwuje się gwałtowny wzrost prywatnych przychodni i ośrodków zdrowia zakładanych i prowadzonych przez lekarzy, jak również prywatne osoby spoza branży medycznej- traktujących to jak zwykły biznes. Czy Pani zdaniem prywatyzacja całego sektora usług medycznych i płatne leczenie jest właściwą drogą, do której powinna dążyć Polska?

 Na całym świecie istnieją ośrodki publiczne oraz niepubliczne. Konkurencyjność usług powinna spowodować lepszy dostęp pacjentów do usług. Tak się nie stało. Z uwagi na limity nakładane na ośrodki wystąpiło zjawisko, że pomimo tzw. mocy przerobowych nie można wykonywać procedur medycznych z uwagi na brak możliwości finansowania. Dotyczy to głównie palcówek publicznych, bo w jednostkach  niepublicznych można pobierać opłaty od pacjentów za wykonane usługi. Prywatyzacja całego sektora usług medycznych miałaby sens w razie uwolnienia i odmonopolizowania  ubezpieczeń społecznych. Wiązałoby się to z odpowiedzią na pytanie czy leczyć tanio, czy dobrze. Wdrażanie do praktyki nowych technologii zgodnie a najnowszymi wytycznymi w medycynie wiąże się z większymi nakładami finansowymi na zakup sprzętu i zatrudnienie wykwalifikowanej kadry medycznej. Inaczej wypadamy jako kraj i miasto z pędzącego pociągu nowych technologii medycznych.

 Z doniesień medialnych można wywnioskować, że branża medyczna w ostatnich latach jest w Polsce jedną z najbardziej dynamicznie rozwijających się dziedzin nauki, cały czas odnosząca  spektakularne sukcesy…

 Branża medyczna rozwija się w tempie piorunującym. Biorąc pod uwagę fakt, że najczęstszą przyczyną umieralności w Polsce  są nadal  choroby układu krążenia, nieprawdopodobny postęp dokonał się w dziedzinie leczenia ostrej fazy zawału serca ze znaczną redukcją śmiertelności wewnątrzszpitalnej. Koronarografia ,  koronaroplastyka i implantacja stentów to innowacyjne metody, które umożliwiają dojście do naczyń wieńcowych bez otwarcia klatki piersiowej. Implantacje, plastyki i operacje naprawcze zastawek serca to już codzienność u pacjentów nawet obarczonych ryzykiem związanym z obecnością chorób towarzyszących. W tym miejscu należy wspomnieć, że mamy jeszcze wiele do zrobienia celem poprawy 12 miesięcznego rokowania po wypisie ze szpitala. Jest to związane z nieprzestrzeganiem zaleceń lekarskich oraz jeszcze wciąż słabym dostępem  pacjentów do specjalistów.

 Jako kardiolog i zastępca ordynatora oddziału w placówce onkologicznej ma Pani również  pod swoimi skrzydłami osoby z chorobami onkologicznymi. Czy tutaj również można zaobserwować postęp w zakresie medycyny?

 Dwadzieścia lat temu rozpoznanie choroby nowotworowej brzmiało jak wyrok. Dziś możemy leczyć choroby nowotworowe na każdym etapie. Największym problemem w Polsce jest jednak zbyt późne rozpoznawanie chorób nowotworowych w stadium początkowym, w którym  leczenie jest najbardziej skuteczne. Z tym problemem należy się uporać jak najszybciej, uświadamiając pacjentom konieczność wczesnej profilaktyki. Profilaktyka przynosi korzyści po wielu latach , a nie tak jak procedura od razu.  Niestety, wśród krajów Europy Wschodniej cały czas stanowi główny powód złego rokowania. 

A w jakich dyscyplinach medycyny obserwuje się zastój?

 Niestety, w ostatnich latach obserwujemy zahamowanie tak ważnej dziedziny jaką jest transplantologia. Po doniesieniach prasowych sprzed laty, spadło zaufanie do polskich lekarzy w tej dziedzinie, a szkoda bo kierunek rozwoju był już obrany – powstawały nowe ośrodki transplantacyjne  w naszym kraju. W liczbie transplantowanych narządów Polska znajduje się na 26 niechlubnym miejscu przed  krajami takimi jak: Turcja, Chorwacja, Grecja , Rumunia, Bułgaria. Na tym polu mamy jeszcze dużo do zrobienia. Przykładowo –  wg danych  – w roku 2014 ok. 1500 osób oczekuje na przeszczep narządów w Polsce, co jest kroplą w morzu potrzeb. Pomimo spadku liczby przeszczepów w Polsce w roku 2007 (983 wszystkich przeszczepów) po wielkich staraniach środowisk medycznych, w  tym szczególnie Poltrasplantu, w 2012 roku wykonano 1545 przeszczepów.  Na szczęście ruszył program edukacyjny ,,Transplantacja jestem na tak ” i jest  prowadzony w wielu szkołach, centrach doskonalenia nauczycieli  przy współudziale lekarzy. Słabo zagospodarowana wydaje się być psychiatria kliniczna wobec problemu stale wzrastającej liczby samobójstw. W zakresie profilaktyki tego zjawiska mamy wiele do zrobienia jako kraj i jako miasto, także w zakresie objawów psychosomatycznych  powodujących zwiększoną liczbę hospitalizacji .

 Co Pani zdaniem sprzyja, a co utrudnia wprowadzanie innowacyjnych rozwiązań w polskiej medycynie?

 Innowacyjne rozwiązania wymagają obecności kreatywnych i charyzmatycznych autorytetów, nakładów finansowych ze strony państwa lub z obszaru biznesowo-naukowego na zasadach porozumienia publiczno-prywatnego. Pierwszy warunek wydaje się spełniony, podczas gdy pozostałe w niewielkim zakresie. Bez takiego wsparcia istnieje niebezpieczeństwo wchłonięcia polskich naukowców z zakresu medycyny przez inne kraje.

 Jak w Polsce wygląda współpraca na linii  sektor medyczny – sektor prywatny szpitale  – ośrodki badawcze w mniejszych miejscowościach takich jak np. Bielsko-Biała?

 Współpraca między sektorem medycznym, a pozamedycznym sektorem prywatnym działa raczej w dużych miastach akademickich. Takim przykładem jest Dział Nauki, Szkolenia i Nowych Technologii  Medycznych, który powstał w 2006 roku w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu. Głównym celem działalności tego działu jest kształcenie młodej kadry medycznej oraz przygotowanie jej do wielokierunkowej działalności naukowej. Dzisiaj mieści się tam laboratorium symulacji technik endowaskularnych, elektroterapii, echokardiografii oraz fantomy do ćwiczeń dla studentów i młodych lekarzy. Ośrodek ten słynie ze współpracy z firmami prywatnymi (np. BALTON) celem doskonalenia budowy stentów wieńcowych i zastawek serca,  tak aby byłe one jeszcze bardziej trwalsze i implantowane technikami małoinwazyjnymi. To wszystko byłoby niemożliwe, gdyby nie postać znakomitego, już nieżyjącego  polskiego mentora – Profesora dr hab. n. med. Zbigniewa Religi.

 ….czy w przypadku mniejszych miejscowości można coś zmienić, poprawić?  Jakie są oczekiwania w tym zakresie np. bielskich szpitali?

Przykładowo, w Bielsku- Białej nie istnieje ani jedna publiczna placówka naukowo- dydaktyczna, a w przestrzeni niepublicznej badania kliniczne toczą się na terenie niepublicznych zakładów opieki zdrowotnej – tu jednostką przodującą są Polskie Kliniki Chorób Serca, a w zakresie onkologii Beskidzkie Centrum Onkologii. Wydaje się że potrzeby są znacznie większe i bielskie szpitale mogłyby prowadzić taką działalność na szerszą skalę.

 ….od kogo to zależy?

Na pewno należałoby zachęcić lokalne samorządy do wsparcia i finansowania takiej działalności, tak aby np. stolica Podbeskidzia była zauważalna na mapie ośrodków badawczo naukowych w naszym kraju, w Europie i na świecie. Ponieważ najczęstszą przyczyną umieralności wśród Polaków są choroby onkologiczne i kardiologiczne interesujące byłoby połączenie tych dwóch dziedzin w tzw. kardioonkolgię. Takich ośrodków na świecie jest niewiele ( Mediolan, Otwock, USA i inne) problem dotyczy jednak finansowania hospitalizacji w takich oddziałach przez NFZ.

 Dziękuję za rozmowę.

 AGNIESZKA GORGOŃ-KOMOR

Lekarz, absolwentka Wydziału Lekarskiego Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie: specjalista chorób wewnętrznych, specjalista kardiolog oraz absolwentka Podyplomowej Szkoły Medycyny Estetycznej w Warszawie – lekarz medycyny estetycznej. W 2008 r. złożyła egzamin w Ministerstwie Skarbu na członków rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa. Jako starszy asystent Oddziału Kardiologii w Szpitalu Wojewódzkim – jedyna kobieta implantująca stymulatory serca. Obecnie pełni funkcję zastępcy ordynatora Oddziału Kardiologii Beskidzkiego Centrum Onkologii Szpitala Miejskiego im. Jana Pawła II w Bielsku Białej. Na co dzień praktykująca prywatnie z zakresu kardiologii i medycyny estetycznej.
Zastępca sekretarza Okręgowej Rady Lekarskiej IV kadencji, od tej pory aktywnie działa w samorządzie lekarskim, szczególnie jako wykładowca Ośrodka Kształcenia Beskidzkiej Izby Lekarskiej, a od listopada 2013 r. jako jego koordynator. Od 2014 roku 2014 Prezes Oddziału Beskidzkiego Polskiego Towarzystwa Lekarskiego. Autorka pionierskiego projektu pn. ,,Akademia Lekarza Rodzinnego” – podnoszącego kwalifikacje lekarzy rodzinnych z całego powiatu bielskiego, zwłaszcza przez praktyki w ramach oddziałów szpitalnych, izb przyjęć, ostrych dyżurów. Uczestniczka wielu krajowych i zagranicznych konferencji naukowych m.in. w Buenos Aires i Rio de Janeiro 2011, Barcelona 2014. W trakcie rozprawy doktoranckiej na temat ,,Ostrych zespołów wieńcowych u młodych dorosłych”.